Bez tytułu
Marzenia... To one utrzymują moje egzystencjonalne JA... To one pozwalają budzić mi się i zasypiać... To one sprawiają, że chce żyć i pragnę... Gdyby nie one... Gdbym nie była niepoprawną marzycielką z głową w chmurach... Chyba nie one nie umiałabym, nie potrafiłabym... Realiści mają gorzej... A ja mam moje marzenia i schodzę czasem na ziemie, staję na niej twardo rozglądam się i znowu uciekam... Uciekam tam gdzie jest cudownie:) Może to źle? Może powiecie, że żyję w świecie fanatzaji, w moich wlasnych imaginacjach, że się tam zamykam... Znam rzeczywistość... Tylko wygodniej ciagle do czegoś dążyć... Wygodniej? Hmmmm... A może poprostu lepiej? Trzeba mieć cel...