• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

szukajaca-prawdy

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Kategorie postów

  • moje zycie (1)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Październik 2009
  • Wrzesień 2008
  • Maj 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004

Archiwum marzec 2005


< 1 2 3 4 >

Bez tytułu

Gorączka entuzjazmu minęła... Czemu? Chyba to ludzkie... Dobry humor też musi mieć kiedyś kres. Pewnie przejdzie za pare dni. Wiosna na dworze... Ano wiosna... I co? No i wiosna. Czym wywołany jest mój kiepski nastrój? tym czym zawsze wywołane są kiepskie nastoje ludzkie. Kłopotami, problemami, zmartwieniami... Trudne jest pozytywne myslenie gdy tyle nowych, niepojętych dla nas rzeczy się pojawia. Są sprawy/rzeczy z którymi nigdy się nie pogodze. Nie potrafię. Chyba poprostu nie umiem... A tak bardzo bym chciała. Może za bardzo. Nie można tak łatwo zapomnieć. Nie dzień w którym było się tak szczęsliwym. Nie chodzi tu o mojego byłego chłopaka... Chodzi o oczy... I nie tylko o nie... Wszyscy na mnie krzyczą i mnie o coś oskrżają... Ale ja nie mam zamiaru przepraszać za to, że żyje. Popełniam błędy, ale nie lubie gdy ktoś chce wywołać we mnie poczucie winy... Sama czuje sie winna. Nie trzeba mi dokładać. Jesli przepraszam to przepraszam szczerze wiec po co mi to wypominać przez 2 tygodnie??

29 marca 2005   Komentarze (9)

Nastojowo, melancholijnie, wspominkowo...

Do napisania tej notki natchnęła mnie notka na blogu Dotyk_Anioła... Uswiadomiłam sobie coś. A raczej od jakiegoś czasu to wiedziałam.
Tęsknota za Piotrekim odeszła, te wszystkie uczucia też... Chyba gdzieś się schowały... A może poprostu czas zatarł ślady jego rąk na moim ciele i jego ust na moich ustach? Może poprostu z dnia na dzień zapominałam go kawałek po kawałku? Wiem jedno. "Nikt nie jest bardziej obcy nikż ktoś kogo się kiedyś kochało." Taka jest prawda. Nasze stosunki zakończyły się na stopie przyjacielskiej. W sumie dobrze mi z tym. Spotykamy się, wychodzimy z przyjaciółmi. Dziwne uczucie być tak blisko osoby z która się było tak bardzo związanym a zarazem być tak odległym... Rozmawiamy ze sobą, śmiejemy się, ale dziwne jest wrażenie, że przecież kiedyś... Że przecież kiedyś było się z tą osobą tak blisko... Nie tęsknię za nim, nie kocham go... Traktuję go jak kumpla. Bez żadnych podtekstów... Tylko to bardzo dziwne uczucie:) Jest poprostu moim kumplem, ale był kimś więcej...  Czemu czasem zapada niezręczna cisza? Czasem brak tematów, a kiedyś było ich tak duuzo... Jest między nami sympatia, to wiem napewno...Nie chce by znowu był kimś więcej i wiem, że nie będzie. Ale gdy siedzimy obok siebie w barze to wracają myśli, wspomnienia... Jak to było gdy... Gdy byłam szczęśliwa? Gdy byłam z nim? Nie, gdy wszystko było inaczej, gdy nie widziałam i nie rozumiałam wielu rzeczy... Mój przyjaciel... Ale czy po tym wszystkim możemy być przyjaciółmi... Takimi prawdziwymi? Mimo wszysto mam żal i troszkę boli... ale tylko ociupinke... Najgorssze za mną... Zastanawiam się tylko czy nie rozdrapuje starych ran... Czy ich tą "przyjaznią" nie odkrywam...

26 marca 2005   Komentarze (10)

Bez tytułu

Dziwne czasy nastały... heh powiedziałabym nawet, że bardzo dziwne:) Wiosna przyniosła upragnione ocieplenie stosunków między ludzkich jak i ogólne ociepelnie... Poporstu jest dobrze... Kurewsko dobrze bym powiedziała. Ale nic się szczególnego nie stało:) Heh jedyne co jest w stanie mnie teraz wyprowadzićz błogostanu to mój brat, ale że chwilowo poszedł sobie w siną dla to ja siedze i się uśmiecham... Przeglądałam dzisiaj zdjęcia:) Heh powróciły wspomnienia... Ale nie bolały... Poporstu oglądałam te uwiecznione chwile i uśmiecham się. Do kogo? Chyba do nikogo, raczej w przestrzeń. Lubię się uśmiechać... Zawsze lubiłam. Przyznaje się ostatnio nie robiłam tego zbyt często. Zimowa chandra? Możliwe... A może poprostu nie chciało mi się uśmiechać, może poprostu nie chciałam uśmiechac się nieszczerze... Albo wcale nie było mi do śmiechu? Albo miałam złe podejście? Hmmm... A może to wszystko? Uuuu... Moja notka popada w stan melancholii;) Ale żeby zacząć coś od nowa trzeba zakończyć to stare trzeba odrzucić... Zauważyłam pewną prawidłowość:) Ciągle coś kończe i zaczynam coś nowego... Heh wszystko przewija się przez moje życie jak tornado zostawiając zniszczenia i znikając jeszcze szybciej niż się pojawiło...

P.S A ja dostałam od kogoś aniołka, żeby mnie pilnował;) Rozmawiałam dzisiaj z tym aniołkiem... Miłe stworzonko:) Zaczynam się do niego przyzwyczajać;)

26 marca 2005   Komentarze (8)

Bez tytułu

Wiosna. Wiosna? Wiosna! Hmmm... Niby takie zwykłe ocieplenie, ale o ile się człowiekowi lżej robi... Tryskam optymizmem i jakąś dobrą energią:) Być może dlatego, że przyszła wiosna, a może poprostu dlatego, że uświadomiłam sobie, że żyję dłuższy czas sama i jest mi z tym dobrze. Może wydawać się to dziwne, ale mi dobrze... Hmmm... dobrze? A może inaczej... Nie jest mi z tym źle... Dobrze było kiedy byłam z nim... Z Piotrkiem. Było wręcz cudownie. Ale nie ma co wygrzebywac starych problemów. Bo przecież z wiosną one powinny sobie pójść w siną dal wraz z czapkami, szalikami, kurtką... Wiosna... Czekałam na nią jak na zbawienia i co?? I jest normalnie, może troszkę cieplej... Na zewnątrz czy w środku?? Chyba na zewnątrz bo w środku trochę zima hula... W sercu... Humorek dobry, sapopoczucie też... Ale w sercu gradobicie... Wiem straszna sprzeczność. Chyba jestem ich pełna. Jak można mieć uśmiech na ustach w duszy też a serce bryłkę lodu?? Wiosna nadeszła a on nie chce się rozpuścić... Nie wiem co dalej. Może czasem marzę o ramionach które mnie przytuluą i o ciepłych oczach... Marzę chyba o kimś... Nie będę szukała chłopaka, pewnie zjawi się i samo wszytsko jakoś wyjdzie...

24 marca 2005   Komentarze (14)

Bez tytułu

Jest coś co ostatnio zrozumiałam, zobaczyłam lub też nigdy nie użyłam takiego porównania jakie nasunęło mi się do głowy. Jest materiał podatny na palce człowieka, ustepliwy jego zamysłom to glina. Możemy ją dowolnieformować, nadawać nowe kształty. Nasze życie jest jak ta glina. Możemy je dowolnie kształtować, zmieniać obrazki, figurki, wszystko zalezy od pracy naszych dłoni. glina ustepuje przed naszymi rękami. Czasem zamiast zamierzonego kształtu, wychodzi zupełna abstrakcja. Czy wtedy oznacza to, że już cała praca poszła na marne? Nie oznacza to, że mogły zmienić się warunki, mógł zmienić się nasz zamysł, ale przecież możemy znowu zacząć pracować.Lepimy różne rzeczy. Materiał ustępuje dopóki nie dotknie go ogień. Wtedy twardnieje i na pozór nie da się nic zrobić. Ogień zwątpień potrafi tą glinę unieruchomić, a my wpadamy w marazm i stagnajće myśląc, że nie da się nic zrobić, że nasza glina jest już zbyt stara, zbyt wypalona. Ale jest wyjście z tej sytuacji. Trzeba zniszczyć wypalony obrazek i wziąć nowy "miękki" kawałek gliny. Ale do tego trzeba wiele odwagi. Odwagi by zniszczyć wszystko, by odpuścić sobie dotychczasowe wysiłki wziąć nie tknięty kawałek materiału i zacząć pracę. Zmudne zajęcie. Pracochłonna czynności. Mamy jedno życie, ale złożone z wielu członów, części w jakiś sposób ze sobą połączonych ale przecież nie do końca. Mamy jedno zycie, ale jest w nim mnóstwo szans, wydarzeń, okazji. Zawsze można zacząć od nowa. Ale wymaga to naprawde wielkiej wiary i siły. Chcę mieć tą satysfakcje i jak narazie ją mam, że dążę do czegoś. Gdy oglądam się wstecz wiem, że może nie wyszło, być może miał to być uporządkowany obrazek ale wyszła kompletna abstrakcja. Ale wiem, że nie stałam z załozonymi rękoma i nie czekałam na zbawienie. Nie było tak w przypadku moich planów z LO, nie było tak gdy chodziło o Piotrka, nie byłlo tak gdy chodziło o X... Wiele razy brałam w swoje ręce to co przynosił los i formowałam to, czasem podejmowałam złe kroki. Wiem. Ale wiem też, że działałam, robiłam coś. Teraz fomuję kolejny kawałek tej gliny, kolejny etap życia. Może nie wyjdzie. Wtedy będę płakała, trochę się posmucę, ale wiem, że nie pozwole aby kawałek gliny się wypalił i powstała stagnacja. Właśnie to zrozumiałam, że muszę pomagać sama sobie, podejmować decyzje i nie stać z założonymi rąkoma. Życie jest jak glina! Możesz ją dowolnie formowac, a jeśli coś nie będzie wyglądało jak chcesz zacznij od nowa. Przecież od nowa można zaczynać zawsze. Nigdy nie jesteśmy spisani na straty. Bóg nie spisuje nikogo na straty, chce tylko żebyśmy wszyscy coś zrozumieli. Co? Tego jeszcze nie wiem i być może nigdy sie nie dowiem. Ale przeciez nie muszę wiedzieć wszystkiego. Chyba nawet nie powinnam, dla własnego dobra. Gdybym wiedziała wszystko życie było by zbyt nudne...

21 marca 2005   Komentarze (10)
< 1 2 3 4 >
Szukajaca_prawdy | Blogi