Bez tytułu
W głowie maj, w sercu grudzień, w duszy listopad...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
W głowie maj, w sercu grudzień, w duszy listopad...
Osoba, ktora nigdy nie została zdradzona, a z jej oczu nie popłynęły łzy rozpaczy zaś jej serce i duma własna nie zostały ugodzone nigdy nie rozumie jak można nie być z kimś, mimo iż ta osoba zaklina się na wszytsko, że będzie nam już wierna i chce przebaczenia.
Nic bardziej mnie nie boli niż zraniona duma własna. Jestem egoistką, czasem jestem okrutna, czasem jestem zła. Ale z natury zostałam stworzona z gołębim sercem i od chwili urodzenia toczy się we mnie walka. Walka między egoizmem, chęcią mszczenia się na wszytskich ktorzy mnie skrzywdzili, a tym dobrym sercem. Może niektórym wydaje się, że jestem slaba, ale kto tak uważa bardzo się myli... Jestem słaba tylko wtedy gdy osoby, którym pokazałam moje słabe punkty właśnie w nie uderzają... Jestem slaba, gdy ktoś trafia w moją kobiecą dumę. Jestem słaba gdy ktoś mnie dobrze zna. Mało jest takich osob, ktore potrafiłyby to zrobić - zranić mnie. Jednak jedna wybitnie, doskonale to zrobiła i nigdy jej tego nie daruje. Jest we mnie zaciekłość i nie tyle urażnona duma co żal. Jeśli wiele osób myśli, że mnie zna to się myli. Nie mogą wejść do mojej głowy i wyciągnąć z tamtąd tego co się w niej znajduje. Pokazuje to co chce pokazać i nic więcej, mimo wszytsko trzeba się strzec. I nikt mi nie wmówi, że ludzie nie są przebiegli i chytrzy. Za dużo takich osob spotkałam, by wierzyć w czyste intencje ogółu ludzkości, co nie zmienia faktu, że trafiają sie jednostki wybitne. Tyle tylko, że te jednostki niekiedy z czasem zmieniają sie wedle zasady "from hero to zero"...
Poraz kolejny uciekam w jej muzykę, nie liczę który to już raz te dźwięki przynoszą mi ukojenie... Zasłuchując się w niej, zatapiam całą duszę... Gdy słyszę tą muzykę robi mi się błogo, mimo iż jest ona "smętna" o ile można tak powiedzieć. Moja kochana Norah Jones, jest zawsze przy mnie gdy jej potrzebuję, tym razem też. Ta muzyka wnosi we mnie taki spokój i harmonię.
Ciągle zmagam się ze sobą... Czego ja chce?? No czego? Przecież mam wszytsko. Przyjaciół, znajomych, mam dom, wystarczajaco dużo pieniedzy by żyć na srednim poziomie... Nie mam na co narzekać, robię co chce, kiedy chce, w szkole idzie mi dobrze. A mimo wszystko brakuje jakiegoś pierwiastka, Najgorsze jest to, że nie wiem czego. A może wiem, ale nie chce się do tego przyznać? Może tak mocno wrosła we mnie świadomość, że jestem wyzwolona, samodzielna, że teraz boje sie powiedzieć, że mam kryzys i kogoś potrzebuje? Tak mam kryzys i muszę się do tego przyznać, że przestaje sobie dawać rade... Najgorszy był mój wypadek i jego konsekwencje, mimo ze upłynęło 1,5 mc pozostał ból zarówno fizyczny jaki i jakis psychiczny uraz... Czasem boli tak bardzo, że wyć się chce, chodzę z trudem z niemniejszm kładę się spać. Zdarza się ze w nocy budzę sie pare razy z płaczem a w kolanie czuje paraliżujacy ból... Mówią, że sport to zdrowie, a ja wam mówie ze czasem to kalectwo. W sporcie nie ma łatwo, np. moja trenerka jest bezwzględna... Kazała mi grać ze skeconym nadgarstkiem, moje kolano też jej teraz nie obchodzi. Tu liczy sie wygrana, zwycięstwo za wszelką cenę... Przynajmniej dla niej. Smutne? Możliwe...
Nie chce, nie mogę, nie wytrzymam... Oszaleję.... Wychodzi moja zadziorna i nie okrzesana natura, który chce wolności, ktora chce powietrza i pragnie się zachłysnąć. A jak narazie stoi w miejscu.
Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu muszę się przyznać przed samą sobą, że czuje się samotna... Sama na środku ulicy wilekiego, betonowego miasta...
Mała, drobna dziewczyna w czerwonej sukieneczce w groszki, na nogach ma białe rajstopki i czerwone lakierki, włosy dlugie i czarne, zebrane w koński ogon i przewiązane czerwoną kokardą w rozmiarze znacznie przytłaczającym małą, dziecinną główkę. Wygląda jakby przeniosła się tu prosto z roku 1991... W oczach kręcą się łezki, nerwowo mnie koronkę w czerwonej sukience... Stoi biedactwo na środku chodnika nie wiedząc co ma robić, stoi ze swoją cukierkową miną i wielkimi zamglonymi oczami, które wydają się mówić: "Zgubiłam się, chcę do mamusi..." W oczach przechodniów odbijają się wielkie zamglone oczy. Zapadają im w pamięć, są jak z jakiegoś psychodelicznego filmu, a zarazem takie małe i niewinne... Tylko, że mimo iż ludzie widzą dziewczynka dalej stoi tam gdzie stała... Nie dala nawet kroku naprzód, ani w tył. Stoi i czeka? Na mamusię? Czy aby napewno? Nagle dziecko znika... Rozmywa się... Ale wyrasta kto inny. Czerowna sukienka, podkreślająca atuty figury, czarne włosy modnie ułożone, nienaganny makijaż, na nogach kabaratki i szpileczki na malutkim obcasiku. Kobieta... Tylko oczy pozostały te same, zamglone, rozmarzone, wielkie oczy...
Zauważyłam, że ostatnio sypiam w pozycji embrionalnej... Ciekawe czy wynika to z wszechobecnych problemów na wszytskich liniach frontu (życia?) czy też z tego,że boli mnie noga i to chyba jedyna pozycja w jakiej moge wytrzymać noc. Chyba chcialabym zostać małym embrionem. Choć może nie. Czemu? Bo zanim stałabym się "człowiekiem" minęło by troche czasu, a mi szkoda czasu. Poza tym miałabym przed sobą kupę życia i z perspektywy czasu wole czekać na to co będzie niż wracać do tego co było. Każdy jest niemowlakiem, poźniej malutkim dzieckiem, przedszkolakiem, dzieckiem z podstawówki, podlotkiem z gimnazjum, aż w końcu młodzieża w liceum, statetcznym bądź mnie statecznym studentem aż w koncu staje sie w pełni dorosły (kiedyś tam). Ja mam już bliżej niż dalej więc po co się cofać. Załuje minionych chwil, ale kiedy myślę o przyszłości żal jakoś tak szybko się rozpływa. A gorycz minionych chwil mija... Cofnąć czas? Nie wiem czy bym chciała, bo po co? Wierzycie w przeznaczenie? Ja wierzę i wierzę, że pewne rzeczy są mi poprostu pisane. Ale nie wierzę w przeznaczenie absolutne i predystynację absolutną... Mimo wszytsko mam jakiś wpływ na to co się dzieje... A może wmawiam sobie to? Po co? By moje poczucie maleńkości w stosunku do calego świata choć trochę się zmniejszyło... Po to bym miała świadomość, że choć troszke jest coś ode mnie zależne. Gdybym nie żyła w takiej być może wyimaginowanej świadomości moje życie było by smutne... Bo po co żyć skoro nic od nas nie zależy? Byłaby to myśl bynajmniej przytłaczająca i zapierająca dech w piersiach. A tak może i się okłamuje, ale przynajmniej nie przytłacza świadomość mojej absolutnej nicości... Chce poprostu wierzyć, że aż takim wielkim niczym nie jestem... Lecz z drugiej strony nie jestem nawet mrugnięciem powiekias trwania tej planety. Nie jestem nawet zauważalnym pkt. w historii... Choć może kto wie? Spłodze jakiegoś dzielnego człowieka? Wtedy będe istniała już nie sekunde ale dwie a może nawet trzy, jako matka "tego kogos". A może sama zrobię coś ważnego? Wtedy to może nie będą 3 sekundy ale nawet 4... Ba być może 5? Chylę czoła przed Stwórcą, pięknie to wszytsko zaplanował, pięknie to wymyślił... I mówie wam... Jest geniuszem, jedynym w swoim rodzaju... Pozwolił nam myśleć, że coś znaczymy... A co znaczymy? W porównaniu do świata niewiele... W kręgu znajomych, przyjaciół, rodziny jesteśmy niczym księżniczki i książęta pysznie noszący głowę mocno osadzoną na karku - panowie świata. Phiiiii - pewnie śmieją się z nas z szyderczymi minami aniołowie w niebie, a diabli z uciesznym wyrazem twarzy łapią się za głowie zastanawiąjąc się czy ludzie to już nigdy nie zmądrzeją... A czy słyszał ktoś o takiej księżniczce/księciu z Polski np. w Brazylii?? Zapewne nikt nie słyszał... Ale przynajmniej tu wśród znajomych możemy czuć, że coś znaczymy. I nie jest to źle a wręcz przeciwnie. Od wąskiego kręgu możemy przejśc do szerszych... Leczy czy usłyszą o nas w Brazylii? Kto wie, jeśli się uprzesz... Jeśli będziesz chciał/ła możesz prawie wszystko. Tylko trzeba mieć odwagę, zebrać w sobie cała odwagę tego świata i dążyć, wciąż dąrzyć do celu...
Srebrną igłą znaczysz swoje małe sny
W kieliszku marzeń topisz dni
Twoich gniewnych bogów dawno pokrył kurz
Ogień w twym sercu nie płonie już
Jeszcze jedna pusta noc
Jeszcze jeden w lustro gest
Twój cały świat - mała popiołu garść
Twój cały świat - trochę dat
Twój cały świat - kilka fałszywych prawd
Twój cały świat - Twój!