Bez tytułu
Zauważyłam, że ostatnio sypiam w pozycji embrionalnej... Ciekawe czy wynika to z wszechobecnych problemów na wszytskich liniach frontu (życia?) czy też z tego,że boli mnie noga i to chyba jedyna pozycja w jakiej moge wytrzymać noc. Chyba chcialabym zostać małym embrionem. Choć może nie. Czemu? Bo zanim stałabym się "człowiekiem" minęło by troche czasu, a mi szkoda czasu. Poza tym miałabym przed sobą kupę życia i z perspektywy czasu wole czekać na to co będzie niż wracać do tego co było. Każdy jest niemowlakiem, poźniej malutkim dzieckiem, przedszkolakiem, dzieckiem z podstawówki, podlotkiem z gimnazjum, aż w końcu młodzieża w liceum, statetcznym bądź mnie statecznym studentem aż w koncu staje sie w pełni dorosły (kiedyś tam). Ja mam już bliżej niż dalej więc po co się cofać. Załuje minionych chwil, ale kiedy myślę o przyszłości żal jakoś tak szybko się rozpływa. A gorycz minionych chwil mija... Cofnąć czas? Nie wiem czy bym chciała, bo po co? Wierzycie w przeznaczenie? Ja wierzę i wierzę, że pewne rzeczy są mi poprostu pisane. Ale nie wierzę w przeznaczenie absolutne i predystynację absolutną... Mimo wszytsko mam jakiś wpływ na to co się dzieje... A może wmawiam sobie to? Po co? By moje poczucie maleńkości w stosunku do calego świata choć trochę się zmniejszyło... Po to bym miała świadomość, że choć troszke jest coś ode mnie zależne. Gdybym nie żyła w takiej być może wyimaginowanej świadomości moje życie było by smutne... Bo po co żyć skoro nic od nas nie zależy? Byłaby to myśl bynajmniej przytłaczająca i zapierająca dech w piersiach. A tak może i się okłamuje, ale przynajmniej nie przytłacza świadomość mojej absolutnej nicości... Chce poprostu wierzyć, że aż takim wielkim niczym nie jestem... Lecz z drugiej strony nie jestem nawet mrugnięciem powiekias trwania tej planety. Nie jestem nawet zauważalnym pkt. w historii... Choć może kto wie? Spłodze jakiegoś dzielnego człowieka? Wtedy będe istniała już nie sekunde ale dwie a może nawet trzy, jako matka "tego kogos". A może sama zrobię coś ważnego? Wtedy to może nie będą 3 sekundy ale nawet 4... Ba być może 5? Chylę czoła przed Stwórcą, pięknie to wszytsko zaplanował, pięknie to wymyślił... I mówie wam... Jest geniuszem, jedynym w swoim rodzaju... Pozwolił nam myśleć, że coś znaczymy... A co znaczymy? W porównaniu do świata niewiele... W kręgu znajomych, przyjaciół, rodziny jesteśmy niczym księżniczki i książęta pysznie noszący głowę mocno osadzoną na karku - panowie świata. Phiiiii - pewnie śmieją się z nas z szyderczymi minami aniołowie w niebie, a diabli z uciesznym wyrazem twarzy łapią się za głowie zastanawiąjąc się czy ludzie to już nigdy nie zmądrzeją... A czy słyszał ktoś o takiej księżniczce/księciu z Polski np. w Brazylii?? Zapewne nikt nie słyszał... Ale przynajmniej tu wśród znajomych możemy czuć, że coś znaczymy. I nie jest to źle a wręcz przeciwnie. Od wąskiego kręgu możemy przejśc do szerszych... Leczy czy usłyszą o nas w Brazylii? Kto wie, jeśli się uprzesz... Jeśli będziesz chciał/ła możesz prawie wszystko. Tylko trzeba mieć odwagę, zebrać w sobie cała odwagę tego świata i dążyć, wciąż dąrzyć do celu...
Srebrną igłą znaczysz swoje małe sny
W kieliszku marzeń topisz dni
Twoich gniewnych bogów dawno pokrył kurz
Ogień w twym sercu nie płonie już
Jeszcze jedna pusta noc
Jeszcze jeden w lustro gest
Twój cały świat - mała popiołu garść
Twój cały świat - trochę dat
Twój cały świat - kilka fałszywych prawd
Twój cały świat - Twój!