Ogarnia mnie jesienna chandra...
Za oknem pada... Chyba już 3 dzien? Nie wiem przestałam liczyć. Deszcz kojarzy mi się z łzami... Anielskie łzy. Aniołki czemu płaczecie? Nad człowieczym losem? Próbujecie swoją czystością zmyć zło z tego świata? Czasem wydaje mi się, że deszcz chce przynieść oczyszczenie... Nawiązanie do biblijnego potopu? Chyba by się przydał...
Jest mi nijako... Nie moge powiedzieć, że jest mi źle... Jest mi poprostu nijako... I feel that my heart is emtpy... Why? I don't know... Czuje się pusta w środku... Jakbym się wypaliła. Wewnętrzy ogień nadziei zgasł? Nie, raczej nie chyba jest bardzo przytłumiony... Ale jest tak jak zawsze we mnie. I będzie się palił, będzie dawał ciepło mi i innym ludziom dopóki nie zwątpie. Dopóki będe wierzyła w człowieka.
Człowiek - skomplikowana istota... Potrafi kochać i nienawidzieć... Daje ciepło i odpycha... Bezimienny człowiek wnosi coś do tłumu ludzi w którym się znajduje? Powiecie, że wnosi siebie...Dla mnie tłum jest głuchy, pusty, zimny, bezuczuciowy... A człowiek? Człowiek, który jest składnikiem takiego tłumu potrafi być ciepły i puchaty... Tłum to nie człowiek. Człowiek to nie tłum... I na tym koncze moje przemyślenia, może nie do końca dla was zrozumiałe:)