Zamknięta... Szukam ucieczki????
Tak to prawda:) Zamknęłam się w swoich małych 4 scianach... Stworzyłam swój własny świat... Żyje tak by nikt mnie nie zranił... A najłatwiejszym sposobem na "niezranienie" jest niedopuszczanie nikogo do siebie... Nie pozwalam nikomu przejsć granicy, przekorczyć jej... Mam dobrych znajomych, leczy czy staną się oni przyjaciółmi?
Wróciliśmy do siebie... Mam znowu mojego mężczyznę... Prawda jest taka, że go kocham i chyba nie umiem wytrzymać bez niego... Nie jest księciem z bajki, ja nie jestem księzniczką... Boję się tylko, że ulegne gdybaniom mamy... Bo ile można słuchać, że on jest cieciem, przechwala się do niczego się nie nadaje... Mam dość tej ciągłej walki z nią... Nie tylko o chłopaka... O wszystko... Muszę o wszystko toczyć wojnę... Jak ona coś mówi a ja się nie odzywam, zeby się nie kłócić to ona wrzeszczy. Jak coś powiem to też wrzeszczy bo zazwyczaj ma inne zdanie niż ja... Piotrek nie jest ideałem, nie jest jakimś rycerzem w srebrnej zbroi, ma wady. Ja też je mam... Wszyscy je mamy. Mumy mówi, że jej to nie interesuje z kim się spotykam a mimo wszystko próbuje mnie do niego zniechęcić... Czemu? Czyżby widziała więcej niż ja, która jestem bądź co bądź zaślepiona? A może moja kochana mama jest już tak zgorzkniała, że nie wierzy w pożadnych chłopaków? Nie wiem...
Siedze w domu jestem chora... Trochę się boje, że bede miała straszne zaległości... Ale cóż trzeba jakoś przeżyć wszystko przeżyje... Jestem silna. Jestem i będe taka... Muszę. Bo inaczej... Bo inaczej zginę marnie... Zniknę i pogrąże się... stanę sie zgorzkniała o ile już taka nie jestem... Chyba trochę jestem...
Mama mówi, że ostatnio dbam tylko o siebie... Może dlatego, że stwierdziłam iż jeśli sama o siebie nie zadbam to nikt tego nie zrobi? Umiesz liczyć licz na siebie...