• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

szukajaca-prawdy

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Kategorie postów

  • moje zycie (1)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Październik 2009
  • Wrzesień 2008
  • Maj 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004

Archiwum grudzień 2004, strona 2


< 1 2 3 4 5 >

Bez tytułu

Serduszko wypelniło się ciepełkiem:) Tak poporstu:)
Humor zreszta też uległ znacznej poprawie:) Nie ma się co użalać nad sobą:) Było i nie ma... Ehhh:) Zycie toczy się dalej:) I wiecie co zaczyna toczyć się w sposób cudowny:) Jakby wam to wytłumaczyć... Mam nową siłę. Zbliża się Sylwester, mam nadzieje na spędzenie go na jakiejś fajniej imprezie:)

Czasem trzeba usiąść i się poprostu zastanowić co dalej. Może mam te 18 lat może poiwecie mi, że w moim wieku nie warto się zastanawiać. Ale sądzę, że nad przyszłością myśleć warto zawsze. Można żyć z dnia na dzień, ale myśl o przyszłości zawsze gdzieś przemknie przez nasze głowy. Można imprezować... Ale czy mozna bawić się cale życie? Nie można... Lubię imprezy, wyjścia do baru, bardzo sobię to cenię:) ale lubię też cisze i spokój. Takie nieskazitelne chwile gdy jestem tylko ja i natlok moich myśli. Tylko ja i moja przestrzeń. Może jestem dziwną osobą? Może takich ludzi jak ja już nie ma? Może teraz ludzie cenią tylko imprezy i picie alkoholu? Ale przecież tym żyć nie można i się nie da... Gdyby moi znajomi mieli określić mnie w dwóch słowach pewnie najczęściej padałoby: życzliwa i uśmiechnięta:) Bo w sumie to tak własnie jest... Zawsze sie smieje:) Chyba potrzeba mi jakiegoś bodźca, który sparwiłby by mój śmiech stał się szczery i dźwięczący jak dawniej:) Wierzę, że go niedługo znajdę...

Lepiej jest skrywać złe uczucia przed całym światem i śmiać się przez łzy... Lepiej zacisnąć zęby i iść do przodu tak by nikt nie zobaczył Twojego cierpienia. Jeśli cierpisz, nie okazuj tego. Znajdź sobie jakąś odskocznię... Ja gdy mi źle piszę tego bloga... Moja koleżanka lata... Inni ludzie robią inne rzeczy. Życie wciąż na nowo uczy mnie, aby nie obnarzać wszystkich swoich uczuć, bo wtedy zostaje się bez obrony...  Nigdy nie jest tak źle by nie mogło być jeszcze gorzej;) Zrozumiałam w ciagu tych dwóch miesięcy jedno... Nie warto się wszystkim przejmować... Nie warto przejmować się ludzmi, którzy nie przejmują się Tobą i Cie nie szanują... Poprostu nie warto:)

Dopisek 19.12.2004 godz. 22.24
Siedze sobie i tak właściwie to nie mam co robić... Znowu napadła mnie ochota na pisanie.
Podcięte skrzydła odrastają, a czas potrafi uczynić cuda. Moje skrzydełka juz odrosły, ale nie jestem pewna czy jestem gotowa aby na nich wznieść się w góre... Może są jeszcze zbyt cienkie? Na wysokie loty jest zdecydowanie zbyt wcześnie. Jesli teraz się na nie zdecyduje, spadne jak Ikar i nigdy więcej nie wzbiję się w górę... A tego nie chce, pragnę jeszcze wiele razy ujrzeć całe moje życie z góry... Wznieść się na skrzydłach moich marzeń i zdystansować się. Odpłynąć tak jak kiedyś to robiłam... Ale skrzydła moich marzeń są jeszcze zbyt słabe. Marzenia... Zawsze je lubiłam. Kochałam uciekać w swój świat. Świat własnych przemyśleń, własnych celów. Zawsze dodawało mi to otuchy. Dzisiaj sobie o tym przypomniałam:) I zdałam sobie sprawę, że dawne spospby nadal działają... Mam jeszcze marzenia:) Jest ich całkiem sporo:)

Słucham muzyczki ze Shreka i uśmiecham się do monitora:) Mój brat kiedyś stwierdził, że jestem świrnięta z tego powodu:) Ale co tam... Warto czasem pozwolić sobie na świrnięte pomysły:) A jak już jesteśmy przy świrniętych pomysłach;) Wczoraj spotkałam się z Giełzim i Paula... Byliśmy w barze na piwku:) A potem, a potem jak to my:) Dostaliśmy dziwnego napadu dobrego humoru... Najpierw poszlismy do supermarketu i zaopatrzyliśmy się w burżujskie paluszki za 34gr, oraz w burzujską wodę za 65 gr, a także w najdroższe herbatniki za 50gr. Zaszaleliśmy nie ma co:) Nastepnie wybraliśmy sie do naszego cudownego parku:) Piotrek zaczął biegac za foliowym woreczkiem... Gdybyście to widzieli... Jakieś starsze panie zwróciły mu uwagę, że to nieelegancko, a on im na to ale ja ją puszczam i łapie. Szkoda, że tego nie widzieliście:) Nastepnie nasz genialny Giełzi wspiął się na drzewo i wykreciliśmy żarówki z lampek na choince;) Ale mieliśmy ubaw... Tego wieczora zrobilismy jeszcze pare ciekawych rzeczy typu: ułożenie napisu DUPA:) z kostki brukowej, zalożenie wiadra na lampe w parku i zajebanie tabliczki zakaz palenie:D I kto mi teraz powie, że jestem normalna;);) I to wszystko robiłam zupełnie trzeżwa:)

19 grudnia 2004   Komentarze (6)

Bez tytułu

I zyje sobie taka Jolcia:) Powoli spokojnie, bez większych stresów. Od wczoraj do dzisiaj, od dzisiaj do jutra. Z dnia na dzień. I zastanawia się co dalej... Czego ona tak naprawdę chce? Trudne pytanie. Mimo iż moje życie trafiło na tor prawdziwej ludzkiej egzystencji to takjakbym utknęła w miejscu. Utknęła i się nie porusza. Hmmm... Ciekawe czy rozumiecie o co mi chodzi. Poporstu jest, żyje ale czegoś jej w tym wszystkim brakuje.
Żyjemy z dnia na dzień czasem nawet nie zdając sobie sprawy ile tracimy. Bo widzicie mimo wszystkich naszych problemów, trzeba znaleźć czas na wszystko. Gdy czasem zastanawiam się nad tym wszystkim, zaczynam mysleć, że nie mogę tego zmarnować, nie mogę zaprzepascić. Każdy z nas ma inne życie, inne wybiera drogi, ale łączy nas jedno ktoś nam dał żywot.
Ostatnio czesto zastanwaiam się do czego dąży ten świat. Gdy widze nowe pokolenia, aż mi się za przeproszeniem "żygać chce". No wybaczcie, ale tak jest. Stoje sobie ostatnio w drogerii, przede mna dziewczyna tak na oko 12 lat, cera jak pupcia niemowlaka, żadnej skazy. Dziewczyna do ekspedientki: "Dzień dobry chciałabym kupić najtańszy podkład. Czy mogłaby mi pani dobrać kolor do mojej cery." Myślałam, że zwątpie... Poprostu, pomijając to, że używam makijażu od jakiegoś roku, dziewczyna mnie rozłożyła na łopatki. Nigdy w życiu nie przyszło mi do głowy, żeby mając 12 lat malować się. No może jedynie w domu jak się bawiłam mamy kosmetykami. To co teraz wyrasta z tych ludzi to pokolenie komercyjne. Ludzie wychowani na "Twistach", "Bravo Girl", i wokalistkach typu "Jojo" czy jak jej tam... To nie jest tak, że ja mam coś przeciw 12, 13, 14 latkom, sama tyle miałam. Ale spójrzmy na to tak, że te istoty poprostu w większości przypadków z którymi się spotkałam są istotami nie myślacymi samodzielnie. Są wkręcone do "systemu". Ja wiem, możecie powiedzieć co one tam rozumieją. Nastolatki jak z amerykańskich filmów... Wybaczcie, ale widze co dzieje się w moim miescie i choć jest małe to dzieje się dużo... Może teraz wygłoszę smiałą tezę: "Ale 13,14,15 latki zamieniają ten świat w jeden wielki burdel". Bez urazy dla przedstawicielek tych nacji. Naprawdę coraz częściej widzę nastolatki włóczące się z 23 latkami. Osttanio mój kolega opowiadał, jak 14 latka chciała "mu zrobić loda" za 20 zł... No ludzie paranoja!!!!!!!!!!!!!! Może ja jestem cnotką... Ale jak to określił mój były chłopak :"Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jesteś ostatnią pożadną dziewczyną jaką znam. I niech tak pozostanie." W sumie komplement:D Mam zasady i sie ich trzymam. Lubie flirty, jakieś niewinne nazwijmy to "igraszki"... Ale nie pojde do łóżka z chłopakiem w wieku 17 lat, zwłaszcza, że przede mna jeszcze nie jeden związek. A nie chce zostawić "mojej cnoty tam gdzie nie powinnam"...

P.S Powróciłam do Norah Jones... Nie było jej tu od czasu początków mojego bloga... chyba czas najwyższy, aby się pojawiła:)

19 grudnia 2004   Komentarze (14)

Bez tytułu

Pewna osóbka o wdzięcznym pseudonimie "sekrety_mojej_duszy" zmusiła mnie do myślenia swoim komentarzem za co jestem jej bardzo wdzięczna:)

Rzeczywistość zmusiła mnie do nadania mojemu życiu właściwego toru. Przynajmniej wydaje mi się, że wszystko na taki tor ustawiłam. Miałam pare gorszych dni. Zmusiło mnie to zastanowienia się nad własnym wnętrzem. Przystanęłam i poprostu zaczęłam myśleć. Sądzę, że już na zawsze spuściłam kurtyne milczenia na Piotrka i jego zachowanie. Zdacydowanie zatrzasnęłam drzwi. Nie umiem powiedzieć co mnie do tego skłoniło. Wy, ja sama, moi przyjaciele, życie? wstałam dzisiejszego ranka i pojawiła się myśl. Niby zwykła jak tysiąc innych, ale bardziej natrętna: "Jolcia czy Ty tego człowieka jeszcze kochasz?" I chyba znalazłam odpowiedź, która brzymi "Już nie." Dlaczego? Tak jak ktoś to skomentował-po tym wszystkim zmieniłam nastawienie... I wiecie co ja tęsknie za tamtym Piotrkiem z wakacji, ciepłym miłym, opiekuńczym, kochającym. A nie za tym, którym jest teraz macho, ciagle mówiącym o piciu, nie uczacym się, wszystko olewającym... Ja kocham tamtego Piotrka z przeszłości. I poraz wreszcie stanąć i powiedzieć sobie, że zyje przeszłością. Tak kurczowo trzymałam się tego uczucia, bo chciałam wrócić przeszłość, myślałam, że go zmienie. Ale ludzi nie da sie zmienić od tak... Zwłaszcza jesli tego nie chcą. Teraz wiem, że ja tesknie za kimś kto umarł. Wszyscy znajomi twierdzą, że tamten Piotrek umarł. A mi wydaje się, że on żyje w tym Piotrku tylko zagłuszany jest przez tysiace sloganów, przez to że chce być człowiekiem popularnym... Kiedyś był wyjątkowy, teraz stał się zwykły i taki jak wszyscy. I to nie dlatego, że przestałam zywić do niego uczucie i widze jego wady. Tylko dlatego, że on się zmienił... I NIE POZWOLE BY JEGO ZACHOWANIE UCZYNIŁO ZE MNIE ZGORZKNIAŁĄ DZIEWCZYNE!!!! Może pojawi się ktoś kto da mi trochę swojego ciepła i pozwoli mi na zawsze zapomnieć... Chcialabym:)

To notka zamykająca rozdział pt: "Piotrek"... Od tej pory postaram się by blog stał się bardziej politematyczny:):):):):):)

17 grudnia 2004   Komentarze (11)

Bez tytułu

Muszę pisać. Dlaczego? Bo tak jest łatwiej, prościej i mniej boli. Piszę dlatego, że już chyba dość zadręczałam moich przyjaciół. Może za jakiś czas będę się z tego wszystkiego śmiała. Z tego jak to wszystko przeżywałam. Nie nówię, że nie. Widzicie nie wiem dlaczego, ale akurat ztego co od 2 m-c dzieje się w moim życiu nie mogę się otrząsnąć. Zawsze umiałam radzić sobie z problemami. Czemu z tym nie umiem? Poporstu nie wiem, nie potrafię, nie jestem w stanie. Ciągle mówię sobie: " Podnieś się z tego. Głowa do góry pokaż klasę" albo "Weź się w garść" i takie różne rzeczy. Ciągle próbuję... wychodzę, spotykam się z ludźmi, uczę się, śmieję, uśmiecham, staram się nie zadręczać. Ale gdzieś w podświadomości siedzie Piotrek. Czemu teraz i z tym nie potrafię sobie radzić? Wmawianie sobie nie działa. Muszę się dźwignąć, bo ta sytuacja mnie zniszczy. Musi się udać. Chyba staję się naprawdę monotematyczna, ale to jest sprawa która wypełnia całaą moją egzystencją. Nie umiem się nad niczym innym skupić. Nawet nie piszę już jak dawniej. Nie dobieram tak słów. Tam gdzieś we wnętrzu jest pustka. Taka zwykła czarna otchłań. Wypaliłam się... Muszę na nowo zabłysnąć. Mówiono mi bym nie tragizowała, że mam 18 lat i wszystko jeszcze przede mna, że nie doznałam prawdziwej miłości. Tego nie wiem, ale wiem, że mam za sobą cudowny związek... Nie boli to, że odszedł po raz drugi. Boli to, że byliśmy dwiema najbliższymi osobami a on potraktował mnie jak potraktował (nie wszyscy wiedzą o co chodzi z tym traktowaniem, ale nie chce mi się tłumaczyć). To co było nic dla niego nie znaczyło? Ktoś mi kiedyś powiedział: "Po rozstaniu dziewczyna ryczy 2 miesiace w poduszke i nie może dać sobie z tym rady. A chłopak? A chłopak znajduje sobie następną i szybko zapomina." Czy on już o mnie zapomniał? Czy stwierdził, że to było i już nie jestem dla niego nikim ważnym? Po tym wszystkim? Czy jeszcze kiedyś bede, aż tak szczęsliwa? Czy nigdy nie dowiem się co było prawdą a co kłamstwem?

P.S dla nie wtajemniczonych: Przeczytajcie notkę wcześniej...

15 grudnia 2004   Komentarze (14)

Bez tytułu

I co??? I skonczyło się tak, że zostawił mnie po raz drugi. Poporstu, powiedział że przeprasza, ale nie może. Tym razem nie płacze. Zaczynam nienawidzić? Nie rozumiem. Już chyba nie kocham? Czyżbym była ofiarą wampira energetycznego?? A może niedojrzałego chłopaka, myslacego ze moze bawić sie uczuciami... Nie wiem, teraz to się z tego śmieje... Poporstu. Nawet prawie nie boli... Prawie... Czuje się jak laleczka, która ktoś ciagnie za sznurki, a te sznurki to moje odczucia i uczucia... Chyba jeszcze przez jakis czas poboli... Tylko po co to wszystko, po co po raz kolejny dał nadzieje, było cudownie. Po raz kolejny dał mi ją i zabrał. Ale teraz droga do mojego sreca jest zamknięta. Muszę teraz odpocząć, kosztowało mnie to zbyt dużo łez, strachu i bólu. Bo wiecie co???? Ja naprawde byłam szalenczo zakochana...

13 grudnia 2004   Komentarze (5)
< 1 2 3 4 5 >
Szukajaca_prawdy | Blogi