Bez tytułu
I co??? I skonczyło się tak, że zostawił mnie po raz drugi. Poporstu, powiedział że przeprasza, ale nie może. Tym razem nie płacze. Zaczynam nienawidzić? Nie rozumiem. Już chyba nie kocham? Czyżbym była ofiarą wampira energetycznego?? A może niedojrzałego chłopaka, myslacego ze moze bawić sie uczuciami... Nie wiem, teraz to się z tego śmieje... Poporstu. Nawet prawie nie boli... Prawie... Czuje się jak laleczka, która ktoś ciagnie za sznurki, a te sznurki to moje odczucia i uczucia... Chyba jeszcze przez jakis czas poboli... Tylko po co to wszystko, po co po raz kolejny dał nadzieje, było cudownie. Po raz kolejny dał mi ją i zabrał. Ale teraz droga do mojego sreca jest zamknięta. Muszę teraz odpocząć, kosztowało mnie to zbyt dużo łez, strachu i bólu. Bo wiecie co???? Ja naprawde byłam szalenczo zakochana...