Bez tytułu
Nie myśle o przyszłości, co nawet moim rodzicom wydaje się dziwne. W końcu do niedawna byłam dla nich panią pralktyczno-rozsądną, ktora dużo myślała o tym co będzie. Choć tak naprawdę oni mnie nie znają. Dziwne, prawda? Bo przecież któż powinien mnie znać najlepiej jak nie rodzice? No i tu mamy mały problem, bo wiedzą o mnie bardzo mało. Nie dlatego, że ukrywam przed nimi cokolwiek, choć może dlatego też, bo nie lubie kiedy ktoś wie o mnie zbyt wiele. Głównie z tego powodu, że nie pytaja mnie o nic. Nie pytaja o czym marze, czego chce. Nigdy nie usłyszałam Kocham Cię, ani Jestem z Ciebie dumna/y. Zawsze tylko pytania czemu nie ucze sie lepiej, dlaczego nie zagrałam lepiej, czemu nie posprzątałam dokładniej. Nie skarżę się na rodziców, bo są wspanialymi ludzi i wiem, że mnie kochają. Lecz czasem chcialoby się to poprostu uslyszeć nawet dla komfortu psychicznego. Kocham ich, ciężko pracują, są uczciwi, do wszystkiego doszli pracą własnych rąk. Są wspaniali i dziekuje Bogu za nich, lecz czasem chciałabym poprostu uslyszeć pare miłych słów zamiast wrzasku. Może poprostu taki maja charakter, a może boją sie okazywać miłość. Ale czy miłość rodzicielska, matczyna czy ojcowska jest taka straszna? W końcu z nich się poczełam, z ich miłości. Kochają sie ja to wiem. Mimo tych wszystkich gróźb, że mama odejdzie, że się rozwiodą kochają sie. Lecz w ich życiu wiele było burz.