Bez tytułu
Niezachwiane szczęście.
Szczęśliwa, szczęśliwa, szczęśliwa i gotowa na to co niesie los.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 |
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 |
Niezachwiane szczęście.
Szczęśliwa, szczęśliwa, szczęśliwa i gotowa na to co niesie los.
"Każdy wojownik światła bał się kiedyś podjąć walkę.
Każdy wojownik światła zdradził i skłamał w przeszłości.
Każdy wojownik światła utracił choć raz wiarę w przyszłość.
Każdy wojownik światła cierpiał z powodu spraw, które nie były tego warte.
Każdy wojownik światła wątpił w to, że jest wojownikiem światła.
Każdy wojownik światła mówił "tak", kiedy chciał powiedzieć "nie".
Każdy wojownik światła zranił kogoś, kogo kochał.
I dlatego jest wojownikiem światła.
Bowiem doświadczył tego wszystkiego i nie utracił nadziei, że stanie się lepszym człowiekiem"
Nie ma sensu się przed niczym bronić. Jeśli tak ma być to tak będzie... Wiec poddaję się losowi. Poddaję się bez walki i bezwarunkowo. Niech stanie się to co stać ma się. I już?
Ja jestem winna... Zawsze będe winna
Nie potrafię kontrolować swoich uczuć. Po raz pierwszy od dawna nie umiem zahamować. Cholera klocki hamulcowe się starły czy co? Zapieram się nogami i rękami... Czemu? Bo się boję. Odrzucenia? Nieodwzajemnienia? A gdyby tak... Niech się dzieje co chce.
I don't know where life's going...
Usiadła na trawie, w samotni skompanej mrokiem. Tylko cisza i ona. Świerszcze... Cyk, cyk, cyk... Cyk, cyk, cyk... I niebo usiane gwiazadmi. Kocha ten widok. Siedziała, chłód wdarl się pod cienką bluzkę i muskał po opalonych plecach. Muśnięcia jak pocałunki. Lecz jej to nie przeszkadzało, a wręcz dawało malutką dawkę rozkoszy. Przypomniała sobie jak miłe potrafią być męskie pocałunki składane na kobiecym ciele. Ile rozkoszy może dać delikatny dotyk. Przypomniala sobie kwintesencje swojej kobiecości, wspomniała namiętność i pożądanie. Wiele razy niegrzeczna. Za każdym razem uciekająca w niebo, w gwiazdy. Siedziała panna z wymazanym życiorysem. Nie ma wczoraj, wczoraj jest nieważne. Ważniejsze dziś i jutro. A najważniejsze teraz. Tu i teraz. Uciekając w smutek była panną nikt. Teraz ucieka w szczęście, w małe chwile i w to, że jest. Siedząc rozmyślała. Jest wolna, nigdy tak wolna nie była. A może nigdy tak wolna się nie czuła? Zupełnie wolna z wolną wolą i życiem. Misternie utkana pajęczyna zdarzeń otaczająca jej małe ciało i dusze. Chwile tak wiele znaczące i wiara. Wiara w to, że każde znaczenie ma swój cel. Wiara w Boga i w jego miłość. Lzy oczyszczają dusze, łzy pomagają. Ale ona siedząc nocą placze ze zmutku na wespół z radością. Rozpacza ciesząc się z rozpaczy. Walczy nieustannie ciągle. Walczy o siebie samą. Rozrywana na strzępy. Rozdrabniana - ciągle i na nowo składa się. W ciszy i gwiazadach znajduje ukojenie. Wtedy jej myśli biegną i biegną. Oddychając świeżym powietrzem i wpatrując się w niebo ciągle przypomina sobie, że jest tylko elementem wielkiej ukladanki. Ale nie elementem niewąznym, bo każdy mały kawałeczek się liczy. Skoro nalezy do układanki odgrywa w niej rolę, ma coś do zrobienia. Jej rola albo dopiero się zaczyna albo już kończy, tego nikt nie wie. Nawet ona. Zmieniło się jej zycie. Tak bardzo się zmieniło. Wyzbyta toksycznej miłości, wolna. Zupełnie wolna. Nawet jesli będzie z kimś związana nie straci wolności. I pozwoli komuś na wolność. Zrozumiała... Pogodziła się. Nie udusi się. A teraz czeka... Wpatrując się w gwiazdy. Co przyniesie los...
A życie biegnie i biegnie i biegnie. A ja szczęśliwa, szczęśliwa, szczęśliwa... I zakochana. Po uszy. Zakochana w świecie, w życiu, w tym co mnie otacza. Dźwięczny śmiech rozbrzmiewa w moim życiu, bo jest ktoś kto we mnie wierzy. Przyjaciel. Ktoś pozytywnie inny. ciesze się ze wszytskiego, bom młoda i pełna życia. Bo na smutki przyjdzie czas, bo chce się śmiać i tańczyć. Tańczyć, tańczyć, tańczyć... Całą noc przetanczyć, całe życie przetańczyć z uśmiechem i rozbrzmiewajacym w tle szczęściem.