Bez tytułu
Jak nie z sercem to bejsbolem... Któreś zadziała, z reguły to drugie.
Ała, ktoś mnie wyprzedził. Dostałam obuchem w łeb.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
Jak nie z sercem to bejsbolem... Któreś zadziała, z reguły to drugie.
Ała, ktoś mnie wyprzedził. Dostałam obuchem w łeb.
Biorąc pod uwagę czas i miejsce akcji, jestem teraz w miejscu w którym nie powinnam być. Nie zawsze jest tak jak się chce, nie zawsze ma się to czego się pragnie. Ale z jednej strony to lepiej, nie można dostawać wszytkiego na tacy, wtedy szybko przestałoby cokolwiek cieszyć.
Siedzę tu sama. Ani smutna, ani wesoła, ani zmeczona, ani pelna energii, ani głodna, ani nie najedzona. Można by powiedzieć: normalna, bez odchylen w którakolwiek stronę. Pełna równowaga. Otóż nie, ludzie zakochani nigdy nie osiągają pełnej równowagi. Jeszcze nie słyszałam, aby tak było. Mają czegoś, za mało, czegoś za dużo, tęsknią i inne te "wszytskie" rzeczy. Chociaż nikt nie ma idealnej rownowagi, w świecie nie ma równowagi. Choć może tak to własnie ma być. Czegoś jest za duzo, by czegoś mogło być mniej, a pózniej szala się przechyla. Bo podobno to Sędzia Sprawiedliwy.
Moja szczęka znajduje się obecnie w okolicach piwnicy (dodam że reszta mnie jest na 1 piętrze). Opadła. Orzesz w morde.
Zwykła szczera rozmowa może zdziałać więcej niż wszytskie "separacje", "przerwy", "odpoczynki". Ale musi być spełniony jeden warunek, obie strony muszą chcieć. Wiele rzeczy wczoraj usłyszałam. Z jednymi się zgadzam z innymi nie. Ale zawsze warto przemyśleć. Chyba w końcu po czesci żyjemy po to, żeby się samodoskonalić.
I Jego śmieszna mina. Bo odkrył coś czego nie znał, moje inne "wcielenie". Zaskoczyłam go, a myśłałam, że nie zakocze nigdy i niczym. 1:0 dla mnie, dalszy ciąg meczu po przerwie. Czyzbym miała jeszcze jakieś asy w rekawie?
Żywie się półproduktami, zastępuje niektóre elementy zycia zamiennikami gorszej jakości i czasem sama siebie oszukuje. Żyje na pół gwizdka, czuje połowicznie. Subtytut. Czekam żywiąc się złośliwością i ironią. Cukierki mi się rozpuściły i został czerwony, lepkki syf. Ale po co nad tym sie zbyt głęboko zastanawiać. Jeszcze dojde do zbyt genialnych wniosków i po co bede zdradzała to, że jednak czasem zdarza mi się myśleć, ludziom którzy mają inne mniemanie. Nie będe wyprowadzała nikogo z błędu. Nawet jeżeli będę miała kiedyś zoatać sama. Zauważyłam, że przyjaciele mają to do siebie, że przychodzą i odchodzą. Dziwne? Nie, jeżeli wypiorę z mojego mózgu te wszytskie idealne stwierdzenie, w duchu których byłam wychowana.
A teraz poporstu poczekam. Jestem wredna, a co nie wolno? Calego świata nie zbawię, siebie moge. Egoizm. Pieprzony?
Ćwiartka mnie nie wie o co w tym wszytkim kaman, druga ćwiartka nie wie co ma myśleć i czuć, trzecia jest zagubiona, a 4 pozostaje dawną mną. Jednym zdaniem to poprostu mam niezły burdel w moich myślach. Dosłownie i w przenośni.
W radio leci sobie: "Mówią, mówią, że to nie jest miłość. Że się tylko zdaje im, że dawno już przegrali z losem złym. Mówią, że to wszytsko skończy się, wspólne radowanie byle czym" Pffffffff...
Chrzań się... Też mam swoje potrzeby.