Bez tytułu
Do uśmiechu na twarzy i ciepła w sercu tak niewiele trzeba. Wystarczy pare cieplych słów, jeden pozornie malo znaczący gest i wyczuwalne ciepło w czyimś głosie. Nie potrzeba heroicznych, pompatycznych czynów. Wystarczy tak niewiele. Tak dobrze pamiętam jak niewiele wystarczy...
Miłość powinna dawać wolność a nie niewolę... Dlatego zastanawiam się, czemu tak wiele osób czuje się zniewolonych. Niewolnikiem można stać się wtedy gdy źle zrozumie się jej istote. Miłośc nie jest przynależeniem lecz współistnieniem. Jest najwyższym stopniem współegzystencji dusz i ciał. Gdy się rozłączą jest smutek i żal. Tylko czy my sami nie robimy z tego większej tragedii niż jest nią w rzeczywistości. Ktoś powiedział, że miłość nie przemija nigdy. Taka jest prawda. Bo zawsze pozostaje choć mała część uczucia które "kończy się", więc tak naprawde ono nie gaśnie nigdy. Przygasa minimalnie, ale nigdy nie wyzbywamy się go do końca. Miłość wieczna jest i choćbyśmy chcieli ją wykorzenić nie da się tego zrobić. Ona pozostaje w nas. Każda miłość jest prawdziwa. Pozostaje tylko kwestia wyboru naszych dusz. Mogą pozostać przy sobie lub czując, że jest jakaś inna dusza do której bardziej przynależa rozłączyć się moga i iśc każda w swoją stronę. Ale i tu dusze nie do końca się rozmijają. Bo gdy są razem jedna pozostawia w drugiej swój niezatarty ślad. I tego wyprzeć się nie można. Każde kiedyś choć na chwile złączone dusze czymś się wymieniają i w każdej z nich zostaje cząstka tej drugiej. Mniejsza czy większa, ale pozostaje i nie da się jej wydrzeć choć może bardzo by się chciało. Dusza w żaden sposób nie może się wyprzeć, że była kiedyś złączona z inną, bo ma na sobie trwały ślad drugiej. Lecz źle robi człowiek niesłuchając swojego głosu wewnętrznego i rezugnując z innego człowieka. Czlowiek bojący się opaśc w miłość nigdy nie będzie szczęśliwy. A wlaściwie to ludzie nie boja sie miłości samej w sobie tylko następstw. Ale przecież strach przed cierpieniem jest gorszy niż ono samo. Więc czemu ludzie nie pozwalaja spoczac swemyu sercu w innym. Tak wiem. Strach, ale to wszytsko można rozpatrywac w kwestiach pozytywnych. Poprostu czasem my ludzie wszytsko roztrzasamy sami sobie sprawiajac bol i cierpienie. Wtedy to tylko nasza wina. Pogrążając się w swoim własnym żalu, smutku i cierpieniu nieumiemy wyciągnąc z niego wniosków. Zataczamy krąg nie potrafiąc go przerwać. Uważamy sie za najnieszczesliwszych ludzi na ziemii..