• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

szukajaca-prawdy

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Kategorie postów

  • moje zycie (1)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Październik 2009
  • Wrzesień 2008
  • Maj 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004

Archiwum styczeń 2006, strona 1


< 1 2 3 >

Bez tytułu

Granice, które wytwarzamy nie chronią nas przed ludźmi lecz odgradzają nas od reszty świata.

Smutno mi... Poprostu melancholijnie. Nijak. Musze coś zmienić, bo oszaleje.

I jak przełknąc tekst wlasnego chłopaka: "Gdyby to było miesiąc temu to wykorzystałbym nadarzającą sie okazje, żeby przespać sie z dziewczyną."

22 stycznia 2006   Komentarze (10)

Bez tytułu

Boże wybacz, wybacz mi i dodaj mi sił... Pomóż.

Wiem jestem durną panikarą, która robi z igły widły. Przepraszam moje kochanie:*

16 stycznia 2006   Komentarze (12)

Bez tytułu

Dni wypełnia szczęście, dobro i radość. Ale bez zbędnego lukru i słodyczy. Bez różowego, słodkiego przybrania.

Czasem zastanawiam się czemu ludzie nie mówią o tym co ich boli otwarcie. A przecież jeżeli kogoś przypadkiem skrzywdziłam wolałabym wiedzieć, że to zrobiłam. Chciałabym wiedziec, że ktoś poczuł się urażony zraniony. Wolałabym mieć jasną sytuację, ale większość ludzi nie zdobywa się na mówienie mi nigczego. Wiem, że czasem lepiej coś przemilczeć, alke czy można milczeć zawsze... Kontakty między ludzkie to trasa pełna wielu, ostrych i niebezpiecznych zakrętów.

15 stycznia 2006   Komentarze (6)

Bez tytułu

Pierwszy raz od dawna cisza nie była oznaką, że jestem sama.

Magiczna cisza gdy słowa są niepotrzebne, zbędne a wręcz przeszkadzają. Mogłabym tak siedzieć godzinami, nie zwracając uwagi na wskazówki zegara, które mimo wszytsko nie zatrzymały się. Dla mnie czas stanął w miejscu. Życie zamarło, nieważne było nic... To co będzie jutro, to co było wczoraj. Szczęście wydobywające się z każdej minuty. Każda sekunda wykorzystana do końca i wrażenie, że nic tego nie zakłóci. Krystaliczna cisza bez złowrogości. Najpiękniejsza cisza jaka może zaistnieć między kobietą a mężczyzną. Szczęśliwa cisza.
Wtuleni w siebie. Dwa istnienia połączone poprzez chwilę. Unosząca się w powietrzu aura szczerości. Brak wielkich deklaracji, zapewnień. Bo i po co? To się poporstu czuje. A słowa? Słów czasem nie trzeba. Przytulona czułam się jak mała dziewczynka. Bezpiecznie, ciepło, szczęśliwie... Tak jakby nikt już nigdy nie mógł mnie zranić. Otoczona jego aurą. Splecione dłonie....

Piękno chwili. Wierzę

13 stycznia 2006   Komentarze (9)

Bez tytułu

Usiadłam z samego rana i od niechcienia zaczęłam grzebać w archiwum. W ten sposób przeczytałam je całe. Sprawiło mi to wiele przyjemności. Retrospekcje. Powroty do tych pieknych chwil i do tego cierpienia, które teraz wydaje mi się śmieszne i bez znaczenia. Kiedyś przecież tak ważne. Przeszłam wszystko jeszcze raz. Począwszy od początku związku z Piotrkiem aż do teraz. 19 miesięcy mojego zycia. A wszytsko jakby wczoraj. Zmieniło się niemal wszytsko, nawet nie wiedziałam, że tak bardzo jest inaczej, a ja jestem tak inna. To chyba właśnie jest dojrzewanie. Nawet sposób pisania już nie ten co dawniej. Prawda, z perspektywy czasu i wydarzeń nastających po sobie wszytsko przybiera inne kształty.

Związanie się z Piotrkiem, piękny początek i tragiczny koniec. Pierwszy chłopak, w którym to ja się zakochałam i kótrego nie wykorzystałam. Prawda, było szczęście, miłe chwile, plany, uśmiechy, namiętności. Pierwsze poważniejsze gierki erotyczne i poznawanie męskiego ciała. Nowe aspekty życia. I koniec. Po wielu moich łzach i próbwach naprawiania, tego co umarło. Wiedziałam, że nie uda mi się wskrzesić czyichś uczuć (o ile kiedykolwiek takowe istniały). Powstał jakiś wielki żal, przeogromne cierpienie. Zawładnęło moim życiem, czułam się z nim doskonale, wręcz się nim delektowałam i dorobiłam sobie do tego niezłe ideologie. Tak czy inaczej świetne życiowe doświadczenie, na ile je wykorzystałam i wykorzystam czas pokaże. Długi okres cierpienia, nie właściwie to uzalania się nad sobą, życiem, światem i całą resztą. Teraz wiem, że poprostu nie chciałam się podnieść, nie miałam odwagi sięgnąc bo dalszą częśc swojego życia. Zamknęłam się z przeszłością, żyłam w niej podporzadkowywując jej  teraźniejszość. Kiepskie posuniecie z mojej strony. Teoretycznie straciłam dobrych pare miesięcy życia na idiotyczne wmawianie sobie, że jestem nic nie warta skoro nie potrafiłam utrzymać przy sobie człowieka, do którgo coś czułam. Był to jedyny człowiek. któremu podporządkowałam w 100% moje życie, a później bałam się je odbudować dla siebie samej. Determinowana strachem wyrzucenia "jego" resztek z mojego życia. Bo zawsze coś tam zostawało i przecież patrząc na to mogłam się meczyć do woli. Nieprawdaż? Samej z siebie chce mi się teraz śmiać. Kolejny "etap" przecierał się z poprzednim. Właściwie to oba rozmywały się w sobie i trudno określić początek jednego a koniec drugiego. Nastepny etap ma chyba początek gdy w moim życiu na nowo pojawiła się osoba, z którą byłam związana taka maluśką, niewidzialną nik\tką. Zawsze dobrze mi się z nim rozmawiało, coś ciągnęło w jego strone. Wiele razy myślałam, że to jakaś paranoja, że tak "lubie" osobę, której nie znam a z którą łączą mnie nocne rozmowy na gadu-gadu. I Tomek zaczął mnie coraz bardziej intrygować. Odzyskałam chęć do życia, chęć do spełniania marzeń. Początkowo była to tylko chęć i wmawianie sobie, że bedzie ok, że jest ok. Później faktycznie w to uwierzyłam A właściwie przewartościowałam wiele rzeczy. Zrobiłam to samo, powoli z moich oczu zaczęły spadać klapki. Nikt nie mógł mi w tym pomóc, ale ktoś dał mi ku temu impuls. To był Tomek, dał mi trochę swojego światła. Jednak moja wewnętrzna walka ciągle toczyła się. Między dawnym życiem, a tym co pragnęłam zbudować dla własnego szczęścia. Czas mijał a ja chciałam się zmienić i zmieniałam się, pracowałam nad sobą. Bywało lepiej, bywało gorzej, ale miałam poczucie spełnienia i ciągle towarzyszyła mi świadomość, że to moje życie. Ciągle towarzyszyło mi ciepło i w gruncie rzeczy już wtedy było dobrze. Pózniej moja kontuzja, zmiany planów. I o dziwno przyjęcie tego w miare spokojnie. W tym etapie Tomek uczestniczył, ale nie był jeszcze mi tak bliski, przewijał się w nim. No i z latem, wakacjami nastał kolejny etap. Chyba najszczęśliwszy. Zaczęłam się częściej spotykać z Tomkiem. Poznawałam go... Właściwie bez żadnych zamiarów, ale po pewnym czasie serce zwyciężyło nad rozumem. Poddałam się, przekorczyłam linie i obdażyłam uczuciem. Uczuciem, którego nie moge nazwać. Ciepłym, miłym. Chciałam być z tym człowiekiem, ale nie wyszło. Usłyszałam "nie". Zmartwiło mnie to. Ale i tym razem nie zrobiłam z tego tak wielkiej tragedi. Zdecydowałam się na przyjaźń. Ale zauroczona dziewczyna, nie może być dobrą przyjaciółką. Z tego względu, że po pewnym czasie zacznie jej to ciążyć... "Najbardziej odczujesz brak jakiejś osoby gdy siedząc obok niej bedziesz wiedzieć, że nigdy nie bedzie Twoja". Postanowiłam odejść. I odeszłabym, ale ktoś mnie zatrzymał... I rozpoczął sie nowy etap... Który ciągle trwa.

Ostatnie wspomnienie. Już więcej nie będę rozpamiętywała przeszłości. Jeszcze jedna rozmowa, w której wszytsko rozliczymy i już nigdy więcej...

10 stycznia 2006   Komentarze (6)
< 1 2 3 >
Szukajaca_prawdy | Blogi