Bez tytułu
Zabolało, ukuło. Z bajki w ciągu 20 min przeniosłam się w jakąś psychodeliczną paranoję. I słowa: Gdybym tak nie zrobił, uciekłabyś. Tak zgadza się gdybym wiedziała, że wtedy przed ten czas jest "ona" nigdy w życiu bym się do niego nie odzywała, nie spotykała z nim. Mam żal. Dlaczego? Dlatego, że mi nie powiedział, że jest z kimś. Fakt, stwierdził że możemy być tylko przyjaciółmi. Ale ten żal... Dlaczego mi nie powiedział, że jest z nią. I wreszcie, dlaczego bedac z nią to mnie zabrał na wesele. Gdybym wiedziała, nie poszłabym, gdybym wiedziała uciekłabym. Żal nie jest o to, że był z nią. Ja też próbowałam sobie układać życie z różnymi ludźmi. Żal mam o to, że nic nie wiedziałam, a mielismy stały kontakt. I... I czuje sie jak kretynka. Właściwie to nie wiem co mam myśleć. Wiem, że mógł mi tego nie mówić, a jednak powiedział i był szczery. Mógł to ukryć i nigdy nie dowiedziałabym się o tym, żyłabym w moim światku iluzji, zbudowanym przeze mnie. Zdecydował się powiedzieć całą prawdę. Przepraszał, wiedział, że źle robi. Według niego to był jedyny sposób, żebym mu nie uciekła... Z tym się zgodze, bo w każdym innym wypadku odeszłabym. Ale stało się inaczej. Kocham go... Więc może warto wybaczyć błąd...