Bez tytułu
Jest nowy dzień. Otateczne starcie było. Nie umiem określić czy to przegrana czy zwycięstwo chyba na to za wcześnie. Wiem tylko, że spadlo wiele łez. Zostalam sama. Jak zwykle. Nawet tego KOGOŚ nie mam. Już nie. Nikogo nie ma. Skończyło się jak zwykle. Z pytaniem po co. Z pytaniami na które odpowiedzi nie dostałam. Co dalej? Bóg jeden raczy to wiedzieć. Teraz wiem tylko tyle, że nie ma już nadzieji rozwiala się w ciagu 3 s.. Może trwało to troche dlużej. Nie liczylam w jakim czasie człowiek wypowiada 4 zdania. W każdym bądź razie dzieiejszej nocy pozostaje z moimi myślami, poduszką i misiem. Z wielkim chaosem w głowie i tymi paroma łzami. Chyba złością na samą siebie...