Bez tytułu
Zmieniłam się... Wiem to. Stałam się inna przez to wszytsko. Pokochałam życie. Na dworze leje, chlapa, plucha. Starszna pogoda. A mimo to mam zawalisty humor. Czuje w sobie takie wewnętrzne ciepło i spokój. Nigdy wczesniej czegoś takiego nie doświadczyłam. Nigdy przed tem nie byłam taka spokojna. Nigdy nie czułam, że się ułoży a teraz czuje że spotka mnie w życiu coś wspaniałego. Hmm... Nie wiem czy mnie rozumiecie, bo być może nie umiem wam tego przekazać... Ale to uczucie jest takie, że nie moge opisać go słowami... To jest takie coś wewnątrz mnie, na samym dnie duszy... To coś takiego poruszającego się we mnie jakby chciało wyjść, takie ciepłe światło... Takie światło jak to które wpada do pokoju letniego poranka. Coś jak przebudzenie ze snu, wewnętrzne szczęście. Monotonia? Jaka monotonia, przecież każdy dzien jest inny... Boże ja się cieszę!!!!!!! To coś jest wewnątrz mnie, głęboko... Motylki w brzuchu:) Czuję, ze otula mnie coś tak ciepłego, taki puch... Podobno tak czują ludzie, którzy mają umrzeć... Ale ja chyba jeszcze pożyję:P Mam nadzieję... Może wydaje się wam to durne, ale tak jest to jest piękne uczucie, którego niestety nie moge wam przybliżyc...
Wiem, że łatwo mi mówić, ale spróbujcie pokochać wlasne życie. Może spojrzeć na nie z innej perspektywy. Bo ono nigdy nie jest tak złe jak nam się wydaje..