Komentarz secretgarden dał mi do myślenia. Nie, nie jestem z tych co kochaja zbyt mocno. Bo czy w ogole da się kochać zbyt mocno? Miłosc to miłość... Albo jest albo jej nie ma, a czasem zostaje przyzwyczajenie. A ja po 2 latach nie przyzwyczaiłam się tylko dalej kocham, moze dlatego tesknie. Tylko czemu od faceta wołami trzeba wyciagać co czuje? Moze tesknota jest poprostu nie meska? Bo to w sumie "jakieś tam rozklejanie się". Oboje mamy obowiazki, nie jest tak, ze jestem siedzaca i nic nie robiaca dziewczyna. Moze dlatego zabrakło sił, ciagle praca, praca, praca. Takie jest zycie. I wiem ze tej pracy bedzie coraz więcej. Zycie to nie bajka. Kazdemu moze zabraknć siły. Nigdy nie byłam dobra w smotności, chyba nie wiem juz jak się w to gra. Ale wiem, ze kiedy się spotkamy wszytsko bedzie jak zawsze - kochajaco. Nic się nie rujnuje, co najwyzej się zmienia. Ale jedna zla myśl pociaga nastepna, tak powstaje sznurek az w koncu pod koniec szarego dnia wszystko jest beznadziejne. Nie skarze się, no moze raz na pol roku kiedy jest mi naprawde zle. Ale rozumiem, akceptuje i zyje swoim zyciem. Bo w koncu ja to ja a on to on. Zyjemy tak jak śnimy w samotności, nawet jezeli ktoś jest obok nas.
Teraz juz wiem, tęskni, jest mu zle. Ale musiałam to powiedziec pierwsza zeby on sie otworzył. Dziekuje Ci Boze ze stworzyłes rozmowe. To naprawde swietny wynalazek. I dziekuje Ci Boze, ze on potrafi rozmawiać. I za niego dziekuje Ci Boze. W ogole dziekuje Ci za wszystko, genialny jesteś. Naprawde.
P.S Linko, mieszkamy w innych miastach, on pracuje od rana do nocy bo taki mus, uczy się do poprawek, musi sie zajmowac tez tata ktory jest chory. A ja? A ja robie za opiekunke dla dzieci, zajmuje sie domem i mam wiele innych spraw na głowie i tez pracuje.