Bez tytułu
Nie mogę sobie znaleźć miejsca. Ogródek wypielony, trawa przed domem skoszona i zgrabiona. A ja nadal jakaś niespokojna. Zauwazyłam jedną rzecz. Nie umiem wytrzymać bez niego dłuzszego czasu, zwłaszcza jeżeli kontakt ogranicza sie do 160 znaków dziennie tudzież do niczego. Jakby wszytsko sprzysięgło się przeciwko naszym planom. Cóż trzeba zmienić plany. Grunt to elestyczność. Czasem mam ochote wyjść, trzasnąć drzwiami i powiedzieć: a mam to gdzieś. No własnie, ale nie mam tego gdzieś, tylko tak mówie od czasu do czasu jak przychodzą gorsze momenty. Każdy ma pewne granice. Idziesz, idziesz, idziesz i okazuje się, że na niej jesteś. Teraz pytanie czy ją przekroczyć jeżeli jest to granica wytrzymałości. Nie powiem, że to jest ponad moje sily bo nie jest. Przynosi mi to dyskomfort, to raczej jest niewygoda.
Czyżbyśmy staneli w miejscu?