Bez tytułu
Wysprzątałam całe mieszkanie, umyłam samochod. I chyba wykonałam wszytskie czynności które zazwyczaj wykonuje w ciągu całego tygodnia. I gdyby nie to, że od jutra zaczynam szukac nowego mieszkania to chyba bym sie zanudziła i zamartwiła na śmierć. Muszę zająć czymś ręce, żeby głowa była wolna. Żebym się nie zastanawiala czy nie utopił się w jakimś bagnie na tej selekcji i czy wszstko w porządku z jego kręgosłupem.
Nie jestem stworzona do "nic nierobienia".
Ostatnio stwierdziłam, że jestem tak sczęśliwa, że się wymiotować innym chce. No ale cóż życze im obszernych wymiocin, bo zamierzam być szczęśliwa dalej.