Bez tytułu
Słucham ckliwych kawałków, ckliwie się czuje...
Czemu ludzie, którzy są tak bardzo szczęśliwi razem, muszą coś zchrzanić i się rozstać... Tak własnie zrobili oni: ładna ona, przystojny on. Idealna para i nagle wszytsko ryunęło jak domek z kart. Ona przestała się usmiechać, a on zazwyczaj spokojny zaczął krzyczyeć. Ona ciągle balowala, a on płakał. Patrzylam na wielkie szczęście i cieszyłam się z nimi. Teraz patrze na ruiny związku i płacze razem z nim...
Nie moge patrzeć jak cierpi... Nie potrafię... Już ja bym wolała... heh znowu ten altruizm...