Bez tytułu
Powiedziałabym Ci, że Cię kocham, ale skłamałabym... Powiedziałabym Ci, że mi na Tobie zeleży ale łgałabym. Mogłabym stwierdzić, że jesteś dla mnie kimś ważnym ale oszukałabym. Mogłabym tak wiele mówić, tak dużo stwierdzać, ale po co? Żeby dac Ci nadzieje? Pobawić się Tobą, tydzień, dwa, może więcej. Bawić się jak marionetką? Udawać, grać, chować myśli? Przełamywać samą siebie żeby Cie pocałować? Patrzeć z odrazą i zastanawiać się jak uciec od Twoich rąk, dotyku? Każdego dnia modlić się żebyś nie zadzwonił? A każdej nocy prosić, żebys dał mi spokój? Własnie dlatego powiedziałam prawdę. Dlatego usłyszałeś NIE. Nie bądź na mnie zły... Ja to zrobiłam dla nas... A może dla siebie? Z czysto egoistycznych pobudek? Musisz mi wybaczyć, ale ja poświęcać się nie umiem... Nie w ten sposób. Ja szukam wolności i szczęścia. Miłości, ale takiej prawdziwej miłosnej. A Ty? A Ty zamknąłbyś mnie w złotej klatce przyczepił do nogi kulę wysadzaną diamentami. Umieściłbyś przed nią ogromny napis: Własność moja... Nie dokarmiać, nie zblizać się, a pod zadnym pozorem nie dotykać. Ehhhh głupcze Ty mój... Gdybym potrafiła choć trochę Cie pokochać... Ale nie umiem... Wolności w ten sposób oddawać też nie chce...