Bez tytułu
Ostatnie dni upłynęły u mnie pod znakiem melancholii, zadumy, przemyśleń. Chyba tak jak u każdego człowieka. Sądze, że to co się stało wywarło wpływa na każdym z nas i każdego w jakiś sposób poruszyło i dotknęło. Melancholia, smutek, momentami troche żalu. Ale najwięcej było przemyślen, podsumowań. Ale czy naprawde trzeba było smierci tego człowieka by świat zjednoczył się? Wszędzie pełno spekulacji...
Dziwnie się czuje nastał dla mnie dziwny czas. Czuję jakbym obserwowała moje życie z boku. Po raz kolejny... Znowu się zgubiłam? A może pozwoliłam, żeby sobie płynęło... Ot tak... Wczoraj, dzisiaj, jutro. Wiecie jakoś mi tak wszytsko obojetne. Dziwnie... Heh chyba to słowo okresla wszystko bo inaczej nie umiem tego okreslić. Czuje ze się wszystko zmieniło wokół mnie i bynajmniej nie ma to związku ze śmiercia papieża. Znowu nie rozumiem tego co się dzieje. Po raz kolejny muszę znaleźć pkt. zaczepiania. Takie chyba nasze życie. Ciągle trzeba coś odkrywać.
Chciałam, aby ta notka abstrakowała od ostatnich dni, wydarzeń... Ale chyba się nie da?