Bez tytułu
Wszyscy wokoło chyba sądzą, że jestem kolejną nastolatką, która przechodzi faze buntu i jest "wielce nieszczęśliwa". Używa wytartych frazesów. Może to prawda, może jestem kolejną młodą dziewczyną użalającą się nad światem? Tylko, że ja nie twierdze, że świat to shit a ja najbardziej tutaj cierpie... To nie tak... Może używam wytartych zwrotów, ale jak inaczej można to opisać??I czemu wszyscy wokół uważaja, że jestem głupia z tego powodu? Chyba ogólnie nastolatki są zazwyczaj potępiane... Za co? Za to, że mają jeszcze jakieś ideały i wierzą, że mogą coś zmienić? Za to, że coś próbują sobie poukładać? Że próbują wejść w dorosłe życie? Pytam za co? Ale nie znajduje odpowiedzi...