Bez tytułu
Z kacem moralnym na barkach rozpoczynam każdy kolejny dzień. Świadoma swojej naiwności i młodzieńczej świeżości myśli. Kąpie się w ideałach by zatracić się w nich. Beznamiętnie całuję martwe usta zapomnienia, ale nie zatapiam się w nich. Nie czuję ich soczystości. Cienie przeszłości wracają z dalekiej drogi i otaczają mnie... Stoję jak w amoku... Trans... Esktaza... Gwałcona przez myśli nie umiem się im oprzeć... Wchodzą we mnie coraz głebiej... Osiągają szczyt... Opadam ze zmeczenia... Zostałam bez dziewiczej naiwności, ideałów... Zrozumiałam...