Kruchość tego co mamy w tej chwili...
Kiedyś się rozpadnie to moje szczęście ze szkła... Milion drobnych szklanych elementów już nie tworzących całości... Co ja wtedy pocznę ? Pozwole, aby odeszło moje szklane szczęscie ?? Nie!!! Nie pozwole na to... Bede zbierała, kawałeczki jeden po drugim... Aż znajde cały milion... Będe chodziła, szukała, przetrząsnę cały świat by odnaleźć wszystkie elementy. A gdy je znajde poskładam znowu w całość to moje szklane szczęście... Powiecie: "Pokaleczysz się, nie ruszaj po co?? Zbuduj inne nowe..." Ale ja będe składała wszystko mimo bólu i krwi tryskającej z moich palców, mozolnie i powoli dbała o moje szklane szczęscie, aż wszystkie składniki będą razem... Wtedy moje szczeście będzie okupione krwią i bólem... Wtedy to będzie moje prawdziwe szczęście... I powiecie: "Zadbała o nie, teraz jest jeszcze piękniejsze"...