W moj bajkowy świat wkradła się NIEpewność. Ogarnęła mnie. Chyba nie umiem tak żyć. Zróbmy to. Nie mogę. Pojedźmy tam nie moge. Może to, nie mam inne plany. Kursy, skoki, praca i wieczne nie moge na moje propozycje. Jego pasje, jego życie, jego praca, jego plany. I ja - zakochana. Chyba przesadziłam z tym zakochaniem. IObudziłam się i stwierdziłam\, że ja nie mam nic. Dziwnie zaniepokoiło mnie to "nic" Bo to nic to wszytsko. Mogę miec wszytsko, mogę zrobic wszytsko mogę marzyc o czym chcę. Ale we mnie zawsze jest on. Nie wyjade, bo przecież on, nie pojde bo on. Tylko ON tego nie odwzajemnia. Przeliczyłam się z tym poczuciem wolności. Ale czy mogę go obwiniać, ze on coś robi a ja w sumie "nic" ? To nie może sie dobrze skonczyć.
Wszystko jest dobrze dopóki zgadzam sie na jego pasje i je akceptuje. Wiem ze gdyby mial do wyboru mnie i swoja pasje wybrał by ją. To mnie zaczeło przerażać, bo czuje sie przymuszona je akceptować.
A ja to wszystko tak dobrze znam...On i jego piłka, która tak kocha i dla której zrobi wszystko...Jesli poprosz zeby wybierał wiem ze wybierze piłke...Dlatego, boje się zapytac co jest ważniejsze...
To boli, bo kocham...chyba za mocno...
...mam nadzieję,że jesteś w błędzie,że właśnie TY jesteś dla niego najważniejsza...być może odbierasz to w ten sposób,bo sama poświęciłaś wszystko oddając się bez reszty tej miłości i oczekiwałaś tego samego z jego strony,poczułaś się rozczarowana,odstawiona na boczny tor...zrób coś proszę,żeby nie stracić do końca swojego własnego kawałka azylu...on jest potrzebny,niezbędny wręcz,żeby uniknąć większego rozczarowania...to fantastyczne,że potrafisz tak kochać,ten facet to szczęściarz...ale zostaw coś dla siebie,tylko dla siebie...nie uzależniaj się bez reszty...
Przerabiałam to ze wszystkimi szczegółami. I niespecjalnie cieszyło mnie bycie tą drugą miłością [pierwszą była naturalnie pasja, jedyna i najważniejsza].
Dodaj komentarz