Bez tytułu
Znowu pojawił się wtedy gdy już sobie wszystko poukładałam. Bylo już coraz lepiej, właściwie było już całkiem dobrze. Pojawił się i zrujnował mój spokój który zaczynałam osiągać. Byłam już tak bliska, by cieszyć się z tego co mam, już zaczynałam być dawną Jolką... Wystarczyła jedna rozmowa przez telefon ciągnąca się od 12 do 3 nad ranem. Wystarczyło pare zdań i pare wspomnień, które przywołał w taki sposób, że się zaczęło... On ciągle wraca jak bumerang... Odchodzi i powraca. Jeśli już decydował się odejść to po co to wszystko przywołuje i mówi, że chce by było jak dawniej ale nie teraz... Po co? W ten sposób w pewnym sensie zatrzymuje mnie przy sobie. A ja miotam się między zamkniętym rozdziałem życia, a nowo powstającym... Ja rozumiem, że chce sie ze mna kontaktować. Ok możemy żyć jak przyjaciele, ale on ciagle porusza temat naszego zwiazku którego nie ma. A to boli, mnie to boli bardzo. Już po raz 3 w ciagu miesiaca naszego rozstania pojawił się i zburzył mizernie utkaną sieć życia... Od wczoraj zaczynam ją tkać na nowo... Ale to mozolna praca mojego ciała i mojej duszy... Czy po raz kolejny pojawi się i moja praca pojdzie na marne? Czemu on to robi, czemu ciagle przywołuje przeszłość, wspomina ją? Ja też lubie to wszystko wspominać, ale troche z innego pkt... Człowieku czego Ty ode mnie chcesz?? Ciągle mówisz o tym, że jeszcze może być pięknie, może być jak było, ale nie teraz. Może masz racje, ale czmu mącisz mój spokój teraz gdy tego nie chcesz?? Jesteś jak respirator... Podtrzymujesz we mnie uczucie do Ciebie i ciągle je rozpalasz... A ja chciałabym, żeby ono zgasło... Psssssst iskierka zgasła...
Jest we mnie tyle wewnętrznego ciepła i spokoju... Przybyszu, wędrowcze, zapukaj do moich drzwi podziele się tym ciepłem... Tylko doceń je... Doceń i nie zgaś... Doceń moje uczucia i szanuj je... Nie pozwól aby moje srece wyjałowiało... Jestem pełna miłości, która chcę się dzielić...
Dopisek 22.11.2004 16.36
Wyprzedzajac kolejne komentarze... On o tym doskonale wie... Mówiłam mu zeby nie robił pewnych rzeczy ale on nadal swoje... Np. specjalnie mruczy bo wie jak bardzo to na mnie działało... Prowokuje...
Dodaj komentarz