• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

szukajaca-prawdy

Kategorie postów

  • moje zycie (1)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Szukaja ze mna
    • Cała Ona
    • Carnation
    • Dotyk
    • Inna M.
    • Linka
    • Malena
    • Ona
    • Pasionates
    • Złamane Skrzydła

Bez tytułu

Przez jakieś 5 minut zastanawiałam się jak zacząć tą notkę. Przez kolejne 10 pisałam pierwsze zdanie. Jakieś 3 minuty gapiłam się w monitor. Napisałam akapit i skasowałam go. Znowu zaczęłam i znowu skasowałam. Nie wiem czy uda mi się to wszytsko napisać tak jabym chciała i wydosić z siebie do co tkwi bardzo mocno we mnie, a do czego po części nie mam odwagi się przyznać. Ale chyba pora się rozgrzeszyć, w końcu kiedyś trzeba.

Zastanawiam się o co chodzi w tej całej nieco chorej i dziwnej sytuacji w jakiej się znalazłam. I cholera jak to się stało, że w ogóle się znalazłam. Zawieszona między partnerstwem a przyjaźnią. Z pytaniami... Z milionem pytań, na ktore nie umiem znaleźć odpowiedzi. Czy on jest szczery? Czy to poprostu igranie ze mną? Co tak naprawdę myśli, czuje. Czego chce? Zgadzam się piękna relacja. Ale czy po 3 mc takiej fajnej relacji, która zamarła w krytycznym punkcie, na lini bez jej przekroczenia nie mam prawa zadawac sobie takich pytań. Wiedziałam, oboje wiedzielismy ku czemu to dąży. Ale żadne nie zachamowało na czas. Przynajmniej ja tego nie zrobiłam, mimo, że bardzo się broniłam. Ale jeśli on wiedział, że nie ma się to zakończyć związkiem, czy nie mógł zastopować. Gdybym tylko wiedziała, ze mam go traktować jak zwykłego kolege... Gdyby nie dotykał mnie w ten sposób, nie całował, nie wypowiedział miliona słów. Tak zwykłe gdybanie. Nie zauważyłam kiedy się w to wciągnęłam. Później sama fajna relacja mi nie wystarczyła, naciskałam. I dostalam odpowiedź, że mu przykro ale musimy przynajmniej narazie zostać w stosunkach koleżeńskich. Nie ma poukładane w głowie an tyle by z kimś być. Cóż... Zniosłam to lepiej niż myślałam. Ale to nie było nic definitywnego... Usłyszałam, że będzie dobrze. Ciągle to slysze. Pytanie kiedy? Poporsił mnie bym mu pomogła. Ale jak? Codziennie dostaje mase smsów, na dzien dobry, na dobranoc. Stosunki pozostaly nadal ciepłe. Może dlatego, że ja nie potrafiłam odejść. A może dlatego, że żyje podsycaną przez niego nadzieją. Daje mi uśmiech, szczęście. Ale w mojej głowie pytania: Dlaczego? O co chodzi? Czy to kpina? A może jednak powinnam sobie pójśc, daleko, własnie tam... Może nie powinnam tego ciągnąć.

05 października 2005   Komentarze (9)
heart_in_shadow
07 października 2005 o 20:19
Eh nawet nie wiesz, jak Twoja sytuacja jest podobna do mojej z małymi szczegółami, które się róznią...
Chciałabym wiedzieć, co Ci doradzić, ale sama sobie nie moge odpowiedzieć na wiele tych samych pytań. Ale powiem Ci to, co myśle... Związki niszczą przyjaźń, moje prywatne zdanie.. :(
Spróbuj \'zamilknąć\' na jakiś czas, ochłonąć i zobacz co bedzie dalej.
Cieplutko pozdrawiam...
Max
07 października 2005 o 11:54
Wszystko zalezy nie od tego, skąd wieje wiatr, ale jak postawisz zagle
magda-rita.blog.pl
06 października 2005 o 19:27
wiesh...ja kiedys byłam w identycznej sytuacji....wtedy gdy mój przyjaciel sie dowiedział że jednak ja coś więcej czuje..on sie odsunął odemnie...nie na dlugo pare dni...niestety ta sama buda mu w tym przeszkadzala...chyba był ździwiony mówił że musi to pzremyśleć...ze nie wie jak sie zachować....a ja byłam załamana...bo myślałam że straciłam najlepszą osobe w moim życiu..ktora MNIE ROZUMIALA POTRAFILA POCIESZYC...a tu jush jej nie ma...on widzial ze ja cierpie...ale nie potrafił mi pomóc..nie chciał mnie skrzywdzić...wiedział że nic do mnie nie czuje...ze to tylko przyjaźń...nic więcej..wiedział również ze dlamnie będzie to smutna wiadomość...ale opowiedział szczerze...smutnie bo smutniew mi było...że nic z tego nie będzie...to było 6 miechów temu...od tamtego czasu mineło sporo czasu...miłość którą czułam do niego pzrerobhiłam na miłość do brata...jak do przyjaciela...i nadal nimi jesteśmy...jest dobrze tak jak było kiedyś...wątpie że teraz potraf
malusia-zabcia
06 października 2005 o 18:15
Moze powinnas nabrac do wszystkiego dystansu....Pokazac mu, ze sama tez potrafisz zyc....(?)
:*
totylko_ja
06 października 2005 o 14:47
...to trudne...wszystko zawisło w próżni...jednak uczucia po prostu są,nieprzerwanie,żyją swoim życiem często niezależnie od nas...postaraj się od niego odpocząć...wiem,to nie będzie łatwe,ale przynajmniej spróbuj...
moje
05 października 2005 o 21:18
Wiesz, człowiekowi bardzo trudno zdefiniować, co czuje, nie dziw się. Aj, wsyztskie słowa są inne, każdy jest inny, ale człowiek przy Tobie jaki by nie był, pamiętający, że Ty tez zaczynasz dzień, jest ważny
Ava
05 października 2005 o 20:18
Nie kończ, ale zrób sobie przestrzeń do samodzielnego życia, pewien dystans. I czas pokaże.
padaPada
05 października 2005 o 19:58
Wylajtuj. Odsun sie od niego. Nie odtracaj go, ale sie odsun. Zapewne zacznie sie zastanawiac o co ci chodzi. Mow ze o nic ci nie chodzi, ze nic sie nie zmienilo, ale dalej trzymaj go na dystans. Nie odpisuj na smsy itp. Zobaczysz co wtedy sie stanie.
my_space
05 października 2005 o 18:42
\"Mezczyzna szuka szczescia,kobieta go oczekuje\"
Moze odnajdziecie sie nawzajem,do konca...Czas odgrywa tu wazna role. Nie poddawaj sie tak jak ja to zrobilam.Teraz wszystko bym zrobila,zeby cofnac czas...

Dodaj komentarz

Szukajaca_prawdy | Blogi