Bez tytułu
Przez jakieś 5 minut zastanawiałam się jak zacząć tą notkę. Przez kolejne 10 pisałam pierwsze zdanie. Jakieś 3 minuty gapiłam się w monitor. Napisałam akapit i skasowałam go. Znowu zaczęłam i znowu skasowałam. Nie wiem czy uda mi się to wszytsko napisać tak jabym chciała i wydosić z siebie do co tkwi bardzo mocno we mnie, a do czego po części nie mam odwagi się przyznać. Ale chyba pora się rozgrzeszyć, w końcu kiedyś trzeba.
Zastanawiam się o co chodzi w tej całej nieco chorej i dziwnej sytuacji w jakiej się znalazłam. I cholera jak to się stało, że w ogóle się znalazłam. Zawieszona między partnerstwem a przyjaźnią. Z pytaniami... Z milionem pytań, na ktore nie umiem znaleźć odpowiedzi. Czy on jest szczery? Czy to poprostu igranie ze mną? Co tak naprawdę myśli, czuje. Czego chce? Zgadzam się piękna relacja. Ale czy po 3 mc takiej fajnej relacji, która zamarła w krytycznym punkcie, na lini bez jej przekroczenia nie mam prawa zadawac sobie takich pytań. Wiedziałam, oboje wiedzielismy ku czemu to dąży. Ale żadne nie zachamowało na czas. Przynajmniej ja tego nie zrobiłam, mimo, że bardzo się broniłam. Ale jeśli on wiedział, że nie ma się to zakończyć związkiem, czy nie mógł zastopować. Gdybym tylko wiedziała, ze mam go traktować jak zwykłego kolege... Gdyby nie dotykał mnie w ten sposób, nie całował, nie wypowiedział miliona słów. Tak zwykłe gdybanie. Nie zauważyłam kiedy się w to wciągnęłam. Później sama fajna relacja mi nie wystarczyła, naciskałam. I dostalam odpowiedź, że mu przykro ale musimy przynajmniej narazie zostać w stosunkach koleżeńskich. Nie ma poukładane w głowie an tyle by z kimś być. Cóż... Zniosłam to lepiej niż myślałam. Ale to nie było nic definitywnego... Usłyszałam, że będzie dobrze. Ciągle to slysze. Pytanie kiedy? Poporsił mnie bym mu pomogła. Ale jak? Codziennie dostaje mase smsów, na dzien dobry, na dobranoc. Stosunki pozostaly nadal ciepłe. Może dlatego, że ja nie potrafiłam odejść. A może dlatego, że żyje podsycaną przez niego nadzieją. Daje mi uśmiech, szczęście. Ale w mojej głowie pytania: Dlaczego? O co chodzi? Czy to kpina? A może jednak powinnam sobie pójśc, daleko, własnie tam... Może nie powinnam tego ciągnąć.
Chciałabym wiedzieć, co Ci doradzić, ale sama sobie nie moge odpowiedzieć na wiele tych samych pytań. Ale powiem Ci to, co myśle... Związki niszczą przyjaźń, moje prywatne zdanie.. :(
Spróbuj \'zamilknąć\' na jakiś czas, ochłonąć i zobacz co bedzie dalej.
Cieplutko pozdrawiam...
:*
Moze odnajdziecie sie nawzajem,do konca...Czas odgrywa tu wazna role. Nie poddawaj sie tak jak ja to zrobilam.Teraz wszystko bym zrobila,zeby cofnac czas...
Dodaj komentarz