.:: 92 ::.
W mojej głowie gnieżdżą się myśli… Tysiące myśli. Jedne już umarły, jedne podtrzymuje respirator, inne dopiero się rodzą. Ja – pełna wyobrażeń, myśli fantazji. Ja – często płacząca istota, buntowniczka bez powodu. Dusza sprzeciwia się, krzyczy nie!!! Nie widać tego. Tylko jedno zdradza uśmiechniętą brunetkę z kręconymi włosami – jej spojrzenie. Wzrok obojętny, nieobecny, patrzący a niewidzący. Nie odczytasz w jej oczach duszy, gdy się zagłębisz widzisz otchłań, czarną toń… Wzrok nie śmieje się. Jej zgniło-zielone oczy nie są już piękne, teraz przerażają, jakby czaiło się w nich zło. Tak w oczach dziewczyny można zobaczyć tą nienawiść od tak dawna skrzętnie ukrywana na samym dnie jej duszy, nienawiść najdalszym zakątku jej ducha. Te nienawidzące oczy. Nienawidzące matki, porządku na tym świecie. Czarne oczy, od czasu do czasu płaczące krwią duszy... Zranionej duszy, której nic nie jest w stanie naprawić.
Opowiem wam bajkę:
Urodziła się pięknego, słonecznego dnia. Pierwszą rzeczą, jaką ujrzała był uśmiech mamy. Pierworodna córka, duma mamusi. Mamusia istota, która miała stać się przekleństwem córki. Dziecko dorastało, mama i córka nierozłączne. Zawsze uśmiechnięte, chodziły na spacery do parku. Ale w pewnym momencie coś się zmieniło. Z malutkiej istoty córeczka przerodziła się w kobietę. Lecz matka nie zauważyła tego. Nadal kontrolowała córkę, nie pozwalała popełniać jej błędów, dawała rady, tak jakby z góry ustaliła jak dziewczyna ma żyć. Córka posłusznie wykonywała rozkazy matki. Ale pewnego dnia pojawił się on. Pokazał dziewczynie więcej niż jej matka przez całe życie, dał jej mnóstwo uczucia. Pokochali się. Lecz i tym razem matka wiedziała, co będzie lepsze. Odmówiła córce prawa do szczęścia, prawa do uczucia, prawa do własnego wyboru, twierdząc, że jest na to za młoda. Zniszczyła dziewczynę, jej osobowość i wnętrze odmawiając jej prawa do młodzieńczego uczucia, odmawiając jej prawa do błędów i podejmowania decyzji. I nagle zniknęła wieź. Nagle? Nie, matka rozkładała powoli to, co łączyło ją z córeczką, jej toksyczna miłość, zabiła wieź. Jej już nie ma. Opamięta się? Naprawi wszystko? Nie ona zawsze wie lepiej…
Dodaj komentarz